16 lutego 2017 Komentarze (0) bieganie

Spódniczka do biegania. O co chodzi?!

Od jakiegoś czasu bombarduję Was informacjami o spódniczkach, czyli części garderoby, bez której przez przeważającą część roku nie mogę się obejść. Spokojnie, nie sponsoruje mnie żadna firma. Spódniczki biegowe wymyśliłam sama. Teraz szyję je pod marką SNAG, czyli po prostu… KARPA 🙂 Zobaczcie, jak do tego doszło.

Zimno, zimno… może trzeba krótkie spodenki zakładać na legginsy? Albo grubsze gacie nosić? Albo może legginsy za cienkie? Oj, dużo się nad tym pogłowiłam przez te wszystkie biegowe lata. Gdy tylko robiło się chłodniej, zaczynał na treningach marznąć mi tyłek. I nic nie mogłam poradzić. Nie, nie o to chodzi, że było mi jakoś strasznie zimno. Po prostu po bieganiu ta część ciała była najzimniejsza ze wszystkich i za żadne skarby świata nie chciała się ogrzać… no dobra, po półgodzinnym prysznicu w końcu jakieś tam ciepło w końcu wracało, ale czasami bałam się, że coś się z tego zimna stanie.16735798_10210248679466886_689352157_o

Spódniczka do biegania – początki

Aż w końcu – początkowo z przypadku – zaczęłam biegać w spódniczce biegowej. W końcu ta część garderoby weszła w obowiązkowy zestaw na bieganie od jesieni do wiosny. Była ze mną na Łemkowynie, ZUK-u, wszystkich orientacjach, które rozgrywały się w chłodne dni, w słoty, w mrozy, powalające na kolana wichury i w te dni, kiedy na horyzoncie widać było wiosnę… W końcu postanowiłam wymyślać kolejne wzory i szyć je sama. Tutaj pisałam o tym, jak do tego doszłam.

Spódniczki biegowe szyję w domu, na wielkim stole, który – po łóżku – zajmuje drugą największą część naszej powierzchni do życia. Ale to nic, bo gdy zasiadam do maszyny i szyję SNAGi, odrywam się od wszystkiego. Myślę, jak najlepiej skroić, równo i trwale przeszyć – tak, żeby najbardziej spodobały się dziewczynom i przetrwały mocne przejścia w czasie biegów. I ciągle rozkminiam kolory – jakie wybrać przy następnym zamówieniu, żeby pasowały do tego, co znaleźć można w sklepach biegowych. Bo na co komu na przykład brązowy, którego potem za diabła do niczego dopasować się nie da?

16735254_10210248679306882_1428340436_o

Spódniczka do biegania – materiały

Materiały sprowadziłam z Niemiec, niczego bliżej z dobrymi jakościowo dzianinami na spódniczki nie udało mi się znaleźć. Niemcy ogarniają wszystko sprawnie i błyskawicznie nadają paczki, a jak połowa załogi rozchoruje im się i firma cierpi na brak mocy przerobowych, to po prostu uprzedzają o tym na swojej stronie. Fajnie, co?

16731283_10210248679546888_798969608_oNa teraz szyję spódniczki w takich kolorach: niebieskim, granatowym, zielone jabłuszko, szarym i fioletowym (jedna sztuka). Ostatnie trzy kolory szyję z oryginalnego Power Stretchu firmy Polartec/MaldenMills, a niebieska i granatowa wykonana jest z dzianiny Shell Fleece firmy Polartec/Malden Mills. Pierwszy materiał charakteryzuje się przede wszystkim rozciągliwością we wszystkie strony, a do tego ma świetne właściwości grzejące. Zachowuje je nawet wtedy, gdy zamoknie. Z wierzchu jest gładka, a od strony ciała – miła w dotyku i mięciutka. Druga dzianina jest podobna do Power Stretchu, ale różni się trochę w dotyku – z wierzchu jest trochę sztywniejsza. Ma za to inną właściwość: chroni przed wiatrem. Do tego od zewnątrz ma nadrukowany lekki wzorek – maleńkie kwadraciki w dwóch odcieniach niebieskiego i granatu. Mój faworyt? Nie potrafię się zdecydować. Noszę na zmianę wszystkie 🙂

Docinki? I co z tego!

„Nie za elegancko na bieganie?”, „co za kobiecy strój!”, „hoho, jak na imprezę!” i wiele, wiele innych – ludzie komentują biegaczki w spódniczkach od lat, ale która dziewczyna raz spróbuje zimą założyć biegową, grzejącą spódniczkę, ta już nigdy nie będzie się przejmować żadnymi docinkami. Ja swoich używam w najróżniejszych warunkach: oczywiście do biegania, na rower (grzeje nery), do pracy (ale to te w bardziej stonowanych kolorach) i jako strój weekendowy (dzięki nim mogę cały czas nosić legginsy i wychodzić do ludzi). I na imprezy też zdarza mi się je zakładać – połączenie z oversizowymi bluzkami wygląda świetnie, a do tego jest się po prostu… sexy!

Wszystkie kolory można zobaczyć tu: Ciuchy SNAG,a wszystkie nowości, więcej zdjęć itp. jest na SNAG-owym profilu na Facebooku. Za fotki bardzo, bardzo dziękuję Piotrkowi Nowickiemu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.