26 marca 2016 Komentarze (0) bieganie

Półmaratoński koszmar i miniprzewodniczek. 11. Półmaraton Warszawski

Startujemy. Ja, mamusia i piesek Wirek. To półmaraton, mamusia ma taki dystans już nieraz zrobiony. No i biegniemy przez miasto, jakieś podbiegi po drodze… ale mamusia coraz woniej i wolniej, bardzo szybko przechodzi do chodu, w ogóle nie chce słyszeć o biegu, nawet wolnym.

– Biegnij, bo zmarzniesz!
– Nie!
– No weź, przecież masz siłę, widzę, że masz, no! Dopiero kilometr za nami.
– Nie i już! Nie biegnę. Iść będę.

Nie, to nie. Idziemy, mijają nas koledzy, koleżanki, potem starsi biegacze, w końcu doganiają samochody, które zamykają bieg. Okazuje się, że to nie 20 tylko dużo więcej kilosów, ale do mety zostaje nam tylko kilka. Gdzieś przystajemy, z pola widzenia znikają samochody, co zamykają zawody, znikają biegacze, pojawiają się normalni przechodnie. „Nie no, wszystko stracone, nie dobiegnie, nie dojdzie. Zanim skończymy, to metę zamkną, nie będzie niczego już” – myślę smutno. Potem nagle pojawiają się jacyś jeszcze uczestnicy (chyba z jakiegoś innego biegu), ale i oni przebiegają i znów nikogo już nie ma…

– Weź no, naprawdę blisko, kilka kilometrów. Przecież możesz biec, widać, że możesz, nic nie boli, biegnij no!
– Nie!

W końcu biorę psa i zostaję pod kioskiem, Wirek już nie przejdzie nawet kilometra – kuleje i w ogóle. Po co go brałyśmy? Ja nie wiem. „Sama to w ogóle nie skończy, nie dojdzie do tej mety. To koniec” – myślę i się budzę.

***

Prezent

Morał? Uważajcie, o czym dyskutujecie przed zaśnięciem! 🙂 My wczoraj uknułyśmy (i zrealizowałyśmy) z mamusią pewną intrygę i sprezentowałyśmy start w Półmaratonie Warszawskim mojemu M. Spokojnie, to była kontrolowana niespodzianka. Ja wiem, że przebiegnie to na luzie – dużo trenuje, biega (to właściwie trening taki, jak pod półmaraton jest), więc jest OK. Inaczej takiego prezentu nawet byśmy nie rozważały. Tym samym M. dołączył do naszej gromadki, bo tak: mamusia zdecydowała już dawno, że jednak pobiegnie (i mocno trenuje), a i mi start, chociaż nie planowałam, jednak wyjdzie (ciągle trenuję – głównie z kettlami ostatnio, bo wybiegane to mam). Jakby to wyglądało, jakby wszyscy poszli biegać, a M. nie? No i tak wczoraj gadaliśmy najpierw we troje, a potem już we własnym gronie o strategii – na ile biec, jak się ustawić itp itd. Wiecie, pewne rzeczy, nawet jeżeli tym razem o wynik się nie dba, muszą być omówione i już!

To będzie piękny weekend

Tak czy inaczej weekend za tydzień, czyli ten, w który odbywa się 11. PZU Półmaraton Warszawski, zapowiada się naprawdę pięknie! Oto powody:

  1. To będzie weekend spotkań z przyjaciółmi i znajomymi ze Smashing pĄpkins. Nie tylko na starcie, ale i dzień przed, a także za metą. Już nie mogę się doczekać tych zakwasów odśmiechowych 🙂
  2. Trasa 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego jest w dużej części po praskiej stronie, podobnie, jak było w przypadku maratonu jesienią. Fajnie! Niezbyt fajny jest podbieg przed samą metą, ale na szczęście akurat Belwederską mam ogarniętą rowerowo (wiem, ile to trwa i gdzie się wypłaszcza), to będzie łatwiej.
  3. Start i meta na pl. Trzech Krzyży – bardzo fajna miejskość, dużo kibiców, no po prostu fajne miejsce
  4. Nie będzie zmiany czasu, więc będę spać przed startem godzinę dłużej niż zwykle przed Półmaratonem Warszawskim.
  5. W pakiecie startowym mają być rękawki, ale wygląda na to, że nie będą potrzebne – pogoda zapowiada się przepiękna. A ja lubię biegać w słońcu jak nie wiem co!

I jeszcze kilka informacji praktycznych (napiszę, to i sama przeczytam):

Tak będzie wyglądała trasa 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego:

Mapa

Start biegu jest o godz. 10:00, przygotujcie się na zamknięte okolice trasy biegu no i oczywiście centrum zawodów. Parkuje się tu ciężko w normalny weekend, co dopiero będzie teraz! Ja będę forsować rower jako najlepszy środek komunikacji na start i do domu.

Pakiety startowe odbierać będzie można w piątek (12-20) i sobotę (10-20) na Torwarze. W pakiecie są takie rzeczy: numer startowy, agrafki, koszulka, buff, rękawki (czyli w zasadzie musimy sobie skompletować tylko spodenki, skarpetki i buty 😉 ), izotonik 4move, magazyn „Bieganie”, worek do depozytu, a dla tych, co Półmaraton Warszawski biegli przynajmniej pięć razy, także odznaka (srebrna dla tych, co biegli co najmniej pięć PWW, złota dla tych, co startowali 10 razy)

Plan miasteczka biegowego wygląda tak:

miasteczkobiegowe

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.