15 października 2015 Komentarze (1) bieganie

Harpagan w tę sobotę. Będziemy tam!

Już za chwileczkę, już za momencik! Po pół roku posuchy wracam na orientalistyczne szlaki. I po ostatnim starcie na Harpaganie, znów pobiegnę… Harpagana. Zabawa na bank będzie pierwszorzędna, a do tego do wygrania będą książki „Dziewczyny, na start!” i kilka rowerowych gadżetów ze sklepu Bajerynarowery.pl.

Harpagan będzie organizowany po raz 50, a ja – chociaż za każdym razem mówię, że to już był ostatni raz i więcej nie jadę (bo tłum, bo ciężko spać na sali, bo za łatwe punkty…), to i tak od dwóch lat dwa razy do roku stawiam się na starcie. Tym razem miejsce akcji to Sierakowice.

A do tej pory starty były różne. O takie:

pierwszy raz, na H46, postanowiłam nie biec i całą pięćdziesiątkę przeszłam w towarzystwie Walecznej Winnie, Joli i Arlety. Ścigać z Winnie (bez słowa ostrzeżenia) zaczęłyśmy się dopiero tuż przed metą. Na H46 przekonałam się, że: jak się nie biega, to wszystko boli bardziej (i to w najbardziej niespodziewanych miejscach); jak się nie biega, to 50 km pokonuje się w równo 10 godzin.

drugi raz, na H47 było nieco bardziej dramatycznie. Z Marcinem M. biegliśmy, biegliśmy, aż w końcu wykręciłam nogę i dalej już biec nie mogłam. Kuśtykałam tak przez 30 km. Ale do mety dolecieliśmy. Relacja jest tu —> Góry nad morzem, czyli rajd Harpagan 47. 50 km, ponad 30 – z kontuzją

trzeci raz, na H48 zasypiałam. Biegłam i zasypiałam. Na starcie stanęłam po dwóch godzinach snu. I chociaż udało mi się wbić na podium (trzecie miejsce wśród kobiet), to wtedy prawdziwą zwyciężczynią była Ania. Relacja jest tutaj —> Po śpiącku i potykając się o własne nogi. Trzeba było trzymać się psa

czwarty raz, na H49 miałam pobiec 25 km dla zabawy, a w końcu zaczęłam się ścigać. I wygrałam. Relacja tutaj —> „Nie ścigamy się”, wygrana i wymazany wynik

piąty raz, na H50 lecę już na pewno tylko dla zabawy – znów 25 km, chociaż korci 50. 50 na 50. Harpa – nieźle by było, nie? Ale nie. Za tydzień o tej porze będziemy już całą bandą dojeżdżać do Krynicy. To tam w pensjonacie Kościuszko rozbijamy pierwszy obóz przed startem na 150 km. Potem dobę odpoczywamy, a następnie dajemy czadu. Dlatego teraz – jakkolwiek to brzmi – muszę się oszczędzać 😉

Ojej, muszę jeszcze pomalować paznokcie!

Kto chce pogadać, zobaczyć jak wyszły paznokcie, przejrzeć książki, zajrzeć do rowerowych kubeczków, pomacać peleryny… to na H50 będę mieć swój stolik (z książkami i innymi bajerami). Zapraszam! 😀

One Response to Harpagan w tę sobotę. Będziemy tam!

  1. Avatar Krysia pisze:

    Kasia – jesteś boska 🙂 Ten Harpagan był przez Ciebie – najpierw zainspirowałaś, potem poholowałaś i nie dałaś zaginąć w puszczy.
    Dzięki wielkie! To były najciekawsze urodziny w moim życiu. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.